Indie przycigają tysiące osób, które w sobie szczególny sposób odkrywają ich piękno na swój indywidualny sposób. Dzisiaj w cyklu Historia ekspaty zapraszam Was do poznania Karoliny, miłośniczki Indii, wspaniałej tancerki, instruktorki Kalari – starożytnej południowo-indyjskiej sztuki walki, również z wykorzystaniem różnego rodzaju broni, która w Indiach gości od 2005 roku.
Kalaripayattu obejmuje walkę wręcz lub z użyciem broni (np. miecza, włóczni, kija, a także walkę osób nieuzbrojonych z uzbrojonymi). Jest związana z ajurwedą oraz ziołolecznictwem i wykorzystuje starodawne techniki masażu. Opiera się na wiedzy o wrażliwych punktach ciała. Nazwa pochodzi od słów w języku malajalam kalari „szkoła” oraz payattu „walka”, „ćwiczenie”.
Renata Cieślak: Droga Karolino 🙂 Bardzo miło mi Cię powitać – tym razem online. Pierwszy, a niestety jak na razie jedyny raz spotkałyśmy się w 2013 roku w Chennai, kiedy udało mi się podpatrzeć trening Kalari. Zanim jednak poznałam Cię osobiście, słyszałam o Tobie same dobre słowa, zupełnie przypadkowo od osób, które albo chodziły do Ciebie na zajęcia, albo widziały Twój występ. Powiedz nam proszę kim jest Karolina Szwed? Jakbyś siebie opisała?
Karolina Szwed: Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, nie potrafię patrzeć na siebie z zewnątrz 😉 A inaczej: Kim jestem? 🙂 haha pytanie istnie filozoficzne, i dokładne słowa Sri Ramany Maharishiego, mędrca z Thiruvannamalai. Nadal nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie, i może dlatego nadal chcę być w Indiach i szukać odpowiedzi…
Opisać siebię. Też trudne. Jestem zafascynowana sztuką performatywną, ruchową i wizualną Indii. Uwielbiam być i doświadczać, uczyć się przez doznania fizyczne, oglądać, słyszeć, odczuwać. Poszukuję starożytnych, tradycyjnych form ruchowych o podłożu filozoficznym i to fascynuje mnie w Indiach. Kalarippayattu – sztuka walki, taniec indyjski – klasyczny i folkowy oraz yoga.
RC: A co Cię przygnało do Indii? Podziel się swoją historią.
KS: Od zawsze zajmowałam się teatrem i tańcem. Już na pierwszym roku studiów, Teatrologii na UJ i Studium Aktorskiego Lart Studio, wybrałam się na warsztat teatralny do Ośrodka Grotowskiego we Wrocławiu (teraz Instytut Grotowskiego) i tak się zaczęło… Poprzez uczestnictwo w wydarzeniach w Ośrodku trafiłam na warsztaty z grupą Milon Mela prowadzoną przez Abaniego Biswasa z Bengalu, który pracował z J. Grotowskim w latach 80-tych. I właśnie wtedy zafascynowałam się praktyczną stroną indyjskich tradycyjnych sztuk performatywnych. Uczestniczyłam w warsztacie w Polsce, 2-3 tygodnie później we Włoszech i tam powstał pomysł pojechania na warsztat do Indii. I tak się stało. To był rok 2005. Zafascynowałam się Indiamii – sztuką i kulturą, dlatego postanowiłam pisać pracę licencjacką, a następnie magisterską o tańcu indyjskim gotipua ze stanu Odisha, co dało mi fantastyczny pretekst do kolejnych wyjazdów do Indii, uczeniu się praktycznie i prowadzeniu symultanicznych badań teoretycznych. (PS Moja praca magisterska dostała pierwszą nagrodę od Instytutu Raszewskiego w Warszawie: Gotipua – tradycja i współczesność).
Przyznaję, że zawsze myślałam, że w końcu będę miała dosyć Indii, i że już mi wystarczy uczenia się tańca, kalari i jogi, ale jest wręcz przeciwnie. Z każdym rokiem (ostatnio spędziłam, prawie bez przerwy, 5 lat w Chennai) mam poczucie, że potrzebuje z 3 żyć do ogarnięcia tej kulury. I na ten moment myślę że wyjeżdżam do Polski, a wracam do Indii… 😉
RC: To brzmi jakby Indie Cię chłonęły, a Ty pochłaniasz Indie. Jeśli mogłabyś opisać siebie 3 słowami – jakie by one byly?
KS: wytrwała, spokojna, z pasją
RC: Jakie wydarzenie lub działanie było dla Ciebie przełomowe podczas Twojej indyjskiej przygody?
KS: Indie były przełomowe, pierwszy pobyt i uświadomienie sobie, że nie jesteśmy my – biali, środkiem-pepkiem swiata, i że nie mamy patentu na prawdę i właściwy sposób życia i bycia. Przełomowe, może raczej bardzo magiczne jest dla mnie Thiruvannamali i ashram Sri Ramany Maharishiego, gdyż już w liceum w Kielcach czytałam książki o J. Grotowskim i tam było zdjęcie takiego „starca” od którego bił spokój, radość, spełnienie i wolność oraz zdjęcie świętej góry Arunachali. I pamiętam, że te dwa czarno-białe zdjęcia to były takie mitologiczne obrazki, o których nigdy nie myślałam w kategoriach realnych. Zaraz jak po raz pierwszy pojechałam do Thiruvannamali odczułam niezwykłość, że coś nieosiągalne i nierealne się wydarza, że ja jakaś dziewczyna z Kielc jestem w miejscu o którym nawet nie marzyłam, żeby być. I do tej pory, zawsze jak jestem w Thiruvannamali mam poczucie niezwykłej wdzięczność, daru i szczęścia, że mogę tam być.
RC: Czyli można powiedzieć, że to jest również Twoje najpiękniejsze wspomnienie związane z Indiami?
KS: Tak, zgadza się, choć w Indiach doświadczyłam naprawdę wielu pięknych wspomnień…
RC: To skoro już o doświadczeniach mowa. Z pewnością spotkało Cię również coś śmiesznego, coś co do dziś dzień wspominasz. Jakim faux pax mogłabyś się z nami podzielić?
KS: To historia skomplikowana i językowa… Ja nie mam pamięci do imion, a w kalari w Chennai było bardzo dużo uczniów. Poza tym w kalari używa się „vaitari” czyli werbalne komendy w języku malayalam, które się wypowiada podczas zajęć, sekwencji ruchowych. Ja jedną osobę, starszego ucznia, zapamiętałam jako imię Vaitari, a on naprawdę nazywał się Vetri… I mówiłam coś o nim do naszego nauczyciela, a on patrzył na mnie dziwnie… I dopiero po czasie, on i inni zrozumieli, że poprzekręcałam słowa… I się śmiali ze mnie, że mówię Battery vaitari…
RC: Zagwostki językowe jestem jak najbardziej w stanie zrozumieć 🙂 sama uczę sie Tamilskiego i choć ćwiczę regularnie, na początku przekręcałam mnóstwo wyrazów
KS: Dokładnie!
RC: Jestem pewna, że stałaś się inspiracją dla niejednej osoby, która marzy o odkrywaniu duchowości IndiiCo moglabyś poradzić osobom, które wybierają się do Indii na dłużej?
KS: Wszystko zależy dlaczego ktoś się przeprowadza, czy do pracy, na studia, czy do żony lub męża, z dziećmi czy samemu… Choć krąży mi w głowie generalna zasada:
Keep calm, don’t try to change everything, accept the certain things, respect Indian culture, but remember that you have right to be different, because you are from different culture and take care of yourself first!
Zachowajcie spokój; nie próbujcie zmieniać wszystkiego, zaakceptujcie pewne rzeczy, miejcie szacunek do kultury indyjskiej, ale pamiętajcie, że macie prawo być inni, bo jesteście z innej kultury… i dbajcie o siebie! 🙂
RC: Zgadzam się z tym w 100%! Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę nieustającej pasji w odkrywaniu siebie i Indii! Karolinę możecie spotkać obecnie w Krakowie, prowadzi warsztaty Kalari (więcej o niej znjadziecie tu -> klik). Choć kto wie, może za niedługą chwilę znów spakuje walizki w podróż do swojego ukochanego Thiruvannamali.