…a dlaczego zostałam tu na dłużej?
Jestem mieszczuchem z Łodzi, któremu wydawało się, że mieszkanie w każdym innym miejscu na świecie to sekwencja podobnych czynności. Rano śniadanie, praca/szkoła, obiad, praca/szkoła, kolacja, spanie. Nic bardziej mylnego. Świat jest taki jaki jest i trzeba go poznać takim jakim jest, choć nie zawsze musi się on nam podobać. Najbardziej wartościowe jest to, co jest prawdziwe, a prawdziwe nie zawsze jest najpiękniejsze. Sprawdza się to szczególnie w Indiach, które działają jak magnes, w zależności od ustawienia biegunów, albo Cię do siebie przykleją i nie będą chciały puścić, albo będą odpychać. Sama przekonałam się o tym na własnej skórze. Zalety (czy wady) Indii w pigułce.Zapraszam!
Moja historia – czyli jak zaczęłam przygodę z Indiami.
Po zakończeniu studiów, wolontariatach, kilku dodatkowych nie-etatowych pracach, dwóch zagranicznych praktykach w korporacjach w międzyczasie, odbycia chwilę później tzw. gap year byłam już gotowa na poszukiwania dłuższego i raczej stałego zobowiązania dla siebie. Los chciał, że dostałam się na roczny staż w dwóch sektorach, w dwóch różnych firmach, na dwóch różnych kontynentach: Europa i Azja. Impulsywnie wybrałam Indie z ciekawości, z chęci poznania egzotyki, nie za bardzo zastanawiając się nad kosztami, ryzykiem, bezpieczeństwem – kupiłam bilet i siup… już mnie nie było. Mało rozsądne, wiem, ale coś podświadomie mówiło, że nie będę żałować.
Dziś trochę się z tego śmieję, trochę nadal jestem zaskoczona jak wszystko się potoczyło. Mimo trudnych początków – zostałam, zakochałam się, wyszłam za mąż i jestem obecnie szczęśliwą mamą ekspatką. Jak to jest, że udało mi się przetrwać w kraju tak różnym od tego, z czym obcowałam przez wcześniejsze 25 lat mojego życia? Bo przecież Indie nie są dla wszystkich. To nie raj dla każdego. Jednak coś mnie pchnęło tu, gdzie obecnie jestem – za coś pokochałam Indie, za coś naprawdę da się pokochać ten kraj kontrastów, więc może i Ty znajdziesz tu również coś dla siebie?
1. HINDUSI JAKO NARÓD.
Wbrew pozorom. Wiem, że ich jest dużo, że można spotkać się z różnymi, często sprzecznymi opiniami na ich temat. Jeśli jednak trafisz na „Twój typ” zapewniam Cię, że będą z Tobą na dobre i złe. Obcując z nimi dowiadujemy się sporo na temat nas samych i człowieczeństwa samego w sobie. Ludzie w Indiach mają naturalną potrzebę pomagania, co jest wspaniałe i nie raz, nie dwa może ocalić Ci skórę. Z drugiej strony tej pomocy sami potrzebują, bo bieda jest tam przygnębiająca. Niekiedy potrzebne są umiejętności, czasem dobre słowo i współczucie. Ci z Was, którzy chcą poczuć się potrzebni wybierają Indie jako cel podróży i… nie żałują.
2. JEDZENIE.
Wcale nie dlatego, że pełno w nich przypraw, masali, chilli i innych specjałów. Nigdy za nimi nie przepadałam i nawet gdy zaczęłam uczyć się gotować indyjskich potraw zdziwiłam się jak różnorodne może być samo serwowanie ryżu. A wszystko świeże! Odkąd tu mieszkam, nie pamiętam co to mrożonka czy jedzenie z puszki. Osobiście kupuję warzywa od rolników, mleko prosto od krowy, a część rzeczy – jak np. mąkę, przyprawy – przygotowujemy sami z półproduktów, np. mieląc ziarna pszenicy w specjalnych młynach. Tu tak popularne u nas komercyjne programy „rehabilitacyjne” dla restauracji nie mają bytu – wszystko jest robione na miejscu, jest świeże i jest popyt.
3. PODRÓŻOWANIE.
Trudno jest sobie wyobrazić na ile sposobów można podróżować po Indiach. Każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy i pozwala doświadczać przeżyć z innej perspektywy. To tu po raz pierwszy miałam okazję podróżować klasą sleeper, zarówno w pociągu jak i autobusie, jechać na dachu jeepa przez dżunglę czy w 6 osób tuk tukiem. Połączenia kolejowe, autobusowe, lotnicze czy transport lokalny – taksówki, riksze, car pooling, jest dostępnych wiele opcji, które łatwo dostosujesz do swojego budżetu.
4. CENY.
Jest tanio, naprawdę tanio! Największym wydatkiem jest zakup biletu, żeby tu się dostać. Potem porównując koszty życia wychodzi na to, że jedzenie jest 2 razy tańsze, nocleg w komfortowych warunkach – akceptowalny, a ubrania kupimy za bezcen. Czasem aż trudno powstrzymać się od zakupów i mimo szczerych chęci oszczędzania, pojawiają się rabaty, zniżki i promocje, którymi jesteśmy tutaj atakowani dosłownie wszędzie (billboardy, internet), i na które dość łatwo się skusić. Szybko można tu ulec wrażeniu życia „na bogato” i życia w luksusie, wiadomo, że waluta indyjska jest tania względem naszej. Jedyna kwestia, na którą trzeba zwrócić uwagę, to żebyśmy przy okazji turystycznego wypoczynku, z braku naszej niewiedzy o lokalnych cenach i taryfach, nie zostali nabici w butelkę (niekiedy lepiej poszukać sklepów oznakowanych fixed price).
5. ENERGIA.
Jak każda emigracja – taki wyjazd na dłużej daje siłę, niezależność myślenia. Indie to kolebka duchowego rozwoju, ojczyzna hinduizmu. Jeśli wybierzemy się tam z otwartą głową i sercem, to wrócimy bogatsi, bo Indie sprzyjają kontemplacji bez względu na wyznawaną religię, poglądy, postawy.
6. RZEMIEŚLNICTWO I LOKALNY PRZEMYSŁ.
W czasach, kiedy zwykło się coś kupować, a zaraz potem wyrzucać – tu czas się niemal zatrzymał. To cudowne, że co rusz, na każdym rogu, na lokalnym ryneczku znajdą się urzędujący lokalni rzemieślnicy. Od szewca czy zegarmistrza do naprawiacza pralki czy lodówki. Serce się raduje, gdy wcale zepsutej rzeczy nie muszę wyrzucać, a można nadać jej drugie życie!
Doskonale rozumiem, że Indie wywołują skrajne uczucia. Od miłości do nienawiści. Trudno pozostać wobec nich obojętnym. Czy są wśród czytelników osoby, które w Indiach już były? Bardzo chętnie przeczytam co Was urzekło i ostatecznie przekonało do tego kraju. A może wprost przeciwnie?
zdjęcia źródło: Pixabay